niedziela, 20 stycznia 2013

Nie narażajmy naszych dzieci – o przechodzeniu przez ulicę

Nie mogłam się powstrzymać od napisania tego tekstu. Będzie bardzo krótko i emocjonalnie. Wczoraj wracając z wnuczką ze spaceru zauważyłam mamę, która – pchając jedną ręką głęboki wózek a drugą trzymając za rączkę 2-3 letnie dziecko – przeszła przez jezdnię po pasach na CZERWONYM świetle nie rozglądając się nawet na boki. Szła wolno równym krokiem, nic nie wskazywało na to, żeby się śpieszyła. Tuż za jej plecami przejechał samochód, który właśnie miał zielone światło do skrętu w lewo.
Postępowanie mamy zbulwersowało mnie portrójnie, bo z jednej strony narażała życie swoich dzieci, z drugiej – dawała zły przykład swojemu dziecku, a z trzeciej – mojej wnuczce, która to widziała. Kiedyś o ten jeden powód do zbulwersowania miałam mniej. Tata przeprowadzał kilkuletniego synka przez jezdnię jakieś 20 m od pasów.
Jestem daleka od ideału i też czasem zdażało mi się przechodzic nieprawidłowo. Dorosły jest w stanie ocenić, że nie ma zagrożenia bo w zasięgu wzroku nie ma żadnego samochodu a uliczka jest wąska i można przejść. Nigdy nie mam na to ochoty w obecności dzieci. Niestety dzieci nie mają naszego doświadczenia i nie potrafią wielu rzeczy ocenić, przewidzieć. Za to uczą się głównie biorąc przykład z innych,np. z opiekunów, starszego rodzeństwa lub kolegów. Jeśli będziemy dziecku powtarzać do znudzenia, że przechodzimy na zielonym swietle, ale sami będziemy dziecko przeprowadzać na czerwonym, to dziecko raczej przejdzie na czerwonym. Dwuletnie dziecko jest już niezwykle bystrym obserwatorem i wyciąga mnóstwo wniosków ze swoich obserwacji.
MOŻE RÓWNIEŻ ZAINTERESOWAĆ CIĘ:
Pi pi pip – czyli zabawa samochodzikami

Brak komentarzy: